Runy

Czarna Isa

Na zewnątrz zimno jak w piekle. Pizga złem i generalnie, życie ze mnie ucieka.
Idealny moment na tekst o Isa!

11.Isa mChciałabym spojrzeć na nią w nieco szerszym aspekcie. Powiedzmy, że od jakiegoś czasu, z powodów, o których nie czas i miejsce tutaj opowiadać, staram się zmienić perspektywę na nieco bardziej… „kosmiczną”. (Skoro nie znalazłam satysfakcjonujących mnie odpowiedzi „na Ziemi”, zaczęłam patrzeć „w Niebo”. Ponoć jak na górze, tak i na dole, wiec może coś w tym jest?) Ale od początku.

Isa łączy się z Niflheimem, jednym z 9 światów mitologii germańskiej. Jest, to obszar wysunięty najdalej na północ. Kraina wiecznego śniegu, lodu i ciemności – Biegun Zimna. Świat pochłaniający wszystko, co znajdzie się w zasięgu jego grawitacji. Natura Isa, a co za tym idzie miejsca, które reprezentuje, przypomina mi Czarną Dziurę.

blackhole-exploit-kitIstnienie tych kosmicznych Osobliwości zostało udowodnione stosunkowo niedawno, bo pod koniec lat 60 XX w. (Było, to nie lada osiągnięcie, bo jak zobaczyć coś, czego nie widać?) Dlatego też wiemy o nich stosunkowo niewiele. Obecnie uważa się, że Czarne Dziury są obiektami, które powstały podczas wybuchu masywnych gwiazd pod koniec ich życia. Jądro tych obiektów nieustannie się zapada pod wpływem własnej grawitacji, dlatego przy niewielkiej (a w ręcz mikroskopijnej jak na standardy kosmiczne) objętości, mają ogromną masę. Pochłaniając wszystko, co znajdzie się w ich pobliżu, zwiększają swój ciężar, a co za tym idzie, grawitację. Siła przyciągania Czarnych Dziur jest tak duża, że nic, nawet światło, nie jest w stanie się z nich wydostać.

czarna dziura Image ESO ukośnik L. Calçada

W sumie podobnie jest z Isa. Patrząc na graficzne przedstawienie całego Futharku, nie ma chyba bardziej „wątłej” Runy. Ot, taka sobie kreseczka – niewinnie wyglądający przecinek w całym alfabecie. Któżby przypuszczał, że to właśnie jej energia przyczyniła się do powstania świata?

„Uśpienie starego świata trwało tysiące i tysiące tysiącleci, aż wreszcie wulkany Muspellheimu wystrzeliły niewidzianym wcześniej bogactwem ognia. Płomienne jęzory poszybowały daleko, daleko, by opaść na zamarznięte równiny Północy [Niflheim]. Gigantyczna chmura pary wzbiła się w powietrze, skłębiła w deszczowe chmury, po czym lunęła ulewą. Padało tak przez setki lat, aż wreszcie woda wypełniła całą Ginnungagap. Tak powstał ocean, który otacza nasz świat. I wreszcie nadszedł czas, by przestrzeń porodziła pierwszą istotę.”*

A jeśli chodzi o siłę jej „grawitacji”?

„Tyle tylko wiadomo o Niflheimie, nie ma bowiem stamtąd ucieczki — powrót do krainy żywych nie udał się nawet świetlanemu Baldrowi** — więc też wieści o Helu są skąpe.”*

czarna dziura z jetemWiadomo, więc, że mimo niewielkich rozmiarów, Isa i Czarna Dziura, mają potężną moc oddziaływania. Dokładnie tak samo jest z naszymi „niskimi”, pasywnymi emocjami, lękiem, czy smutek. Jeśli przegapimy moment, w którym pojawiły się w naszym życiu i dopiero zaczynają ściągać nas delikatnie w dół, będzie nam bardzo ciężko uwolnić się z pod ich wpływu.

Wtedy chłód zakrada się do naszego wnętrza. Niezauważalnie wlewa się do serca i umysłu, poczym przejmuje kontrolę nad ciałem, wysysając wszelką radość i chęć do życia. Bodźce ze świata zewnętrznego przestają do nas docierać. Mamy wrażenie, że cały zewnętrzny świat, to jakiś niewyraźny, absurdalny film. Czas zwalnia (tak, jak pod wpływem grawitacji), a my mamy wrażenie, że zaraz zapadniemy się w zimnej, mrocznej implozji. Trwająca w naszym wnętrzu pustka i chłód sprawiają, że ostatecznie przestajemy czuć cokolwiek. Witamy w świecie Niflheimu.

Jeśli przegapimy początek tego procesu. Jeśli poddamy się mrocznemu urokowi Isa, cicho i spokojnie przekroczymy niewidzialną granicę – emocjonalny horyzont zdarzeń* , skąd nie będzie już odwrotu.

Jedyne, co możemy zrobić w takiej sytuacji, to poddać się procesowi. Czujemy się wtedy jak piłeczka na równi pochyłej – coraz szybciej, coraz niżej. Wciągamy się w podróż do krainy lęku i najgorszych scenariuszy, pisanych przez nasz pokrętny umysł. Jeśli pozwolimy sobie, na tzw. sięgnięcie dna, możemy dojść do takiego punktu duchowego umęczenia, że jedyne, co nam pozostaje, to odbić się od niego. Jak w Czarnej Dziurze, energia i materia są pochłaniane, a jedyne, co po nich zostaje, to czysty strumień promieniowania Gamma. Nasz emocjonalny „reset”. Nasze katharsis. Być może, dlatego niektórzy w chwilach smutku chętnie sięgają po alkohol. Ma on niskie wibracje, a pijąc go ściągamy się energetycznie jeszcze bardziej w dół. Na następny dzień, czujemy się tak, jak gdyby „wypaleni od środka”, przytłumieni, co pokrętnie może nam dać szansę na desperacki przebłysk intelektu i mocne postanowienie poprawy.

W tej całej naszej radosnej wycieczce, musimy pamiętać o jednej z podstawowych zasad działania rzeczywistości. Mówi ona, że „podobne przyciąga podobne”. Oznacza to, że podobne energie lub wibracje przyciągają się wzajemnie i kumulują. Może to właśnie stąd powiedzenie „nieszczęścia chodzą parami”? Na przykład, jeśli zaczynamy odczuwać smutek, automatycznie przenika on do świata zewnętrznego, który próbuje się z nami nieustannie zsynchronizować. Efekt jest taki, że po chwili zaczynamy dostrzegać „całe zło, tego parszywego świata, dla którego już dawno nie ma żadnej nadziei”. Wszyscy bezdomni w zasięgu 100 kilometrów, materializują się magicznie akurat na naszej drodze. Szare, na co dzień twarze rodaków stają się jeszcze ciemniejsze i bardziej zmęczone. Nagle nic, co robiliśmy do tej pory nie ma sensu. Szklanka się potłukła… niby niewielka strata, bo i tak była prawie pusta, ale i tak szkoda. Nawet kociaki na „sweet filmikach” wyglądają wyjątkowo dołująco. Słońce razi, a w mroku czają się demony. Powoli energia Isa zmienia nasza percepcje. Rzeczy, które jeszcze przed chwilą cieszyły, teraz irytują i smucą.

Jeśli zauważymy podobne zmiany u siebie, możemy zastosować „zestaw pierwszej pomocy”. Mamy miliony dostępnych metod, sposobów i receptur na odrobinę szczęścia. Zwykle, jednak nie zwracamy uwagi, jak duży wpływ na stan emocjonalny ma nasza postawa fizyczna. Nie zauważamy też, jak bardzo się ona zmienia podczas przeżywania różnych emocji. Dlatego, żeby podnieść się nieco na duchu (a przynajmniej nie dołować jeszcze bardziej), zwróćmy uwagę na:

  • Oczy: popatrzmy przez chwilę w niebo. Kiedy patrzymy w górę, nasza energia też „idzie do góry”. Dokładnie na odwrót jest, kiedy parzymy w dół. Zamykamy się w tedy w swoim świecie, stając się jeszcze bardziej lękliwi i zagrożeni.
  • Brwi: też powinny iść w górę. Tak, jak gdybyśmy się czemuś dziwili. (Na przykład, czemu do dalej czytam? O zmarszczki będziemy się martwić później, a najlepiej w ogóle.)
  • Usta: oczywiście chodzi o magiczny uśmiech. Na mnie, co prawda nie działa tak spektakularnie jak spojrzenie w górę, ale każdy jest inny. Nie ważne, czy uśmiechniemy się do kogoś, do samych siebie, czy ot tak, po prostu. Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że uśmiech nie musi być naturalny. Wystarczy, po prostu wygiąć usta w górę i… poczekać ;)
  • No i postawa! Wyprostować plecy i odetchnąć głęboko. Niestety, zwykle nawet nie zauważamy, jak bardzo się krzywimy, zwijamy i garbimy. Dopiero, kiedy o tym pomyślimy, odkrywamy, że cali jesteśmy w środku „poskręcani”. Nie wiadomo nawet, dlaczego, po co i od kiedy.

CZAKRA_SPLOTU-150x150Co ciekawe, kiedy smutek zaczyna się do nas podkradać, odczuwamy go w okolicach naszego osobistego generatora energii – Czakry Splotu Słonecznego. Może to być, na przykład poczucie ściśniętego żołądka albo ukłucie zimna. Czakra Splotu Słonecznego daje nam energię, radość i witalność. Przez nią też komunikujemy się (na poziomie energetycznym) ze światem zewnętrznym. Czasami wystarczy się wyprostować, spokojnie odetchnąć i spojrzeć w górę, aby poczuć, jak „to coś” zimnego i czarnego opuszcza nasze wnętrze.

czakryDoskonałość systemu „ściągania nas w dół” polega nie tylko na mechanizmie śnieżnej kuli, ale też na tym, że czakra Splotu Słonecznego jest ośrodkiem naszej woli. Dlatego tak ciężko jest nam podjąć jakiekolwiek działania (a w szczególności te, które miałyby nas podnieść, a duchu), kiedy jesteśmy smutni. Nic nam się nie chce, a każdy, nawet najmniejszy gest, urasta do rangi wyprawy na Mount Everest. Mając jednak świadomość tego mechanizmu i jego konsekwencje, możemy zadziałać czysto rozumowo i… zmusić się do pewnych rzeczy, które, choć na chwilę ukoją obolałą duszę i dadzą impuls do działania.

Dużo światła nam wszystkim! :)
Domi


* Artur Szrejter „Mitologia Germańska”

** Baldr: Bóg jasności dziennej, prawdopodobnie też życia i wegetacji. Najpiękniejszy z niebian — odznaczał się bardzo jasną skórą, włosami i rzęsami. Posiadał dwór Breidablik (Szeroki Blask) w Asgardzie. Uważano go za najłagodniejszego i najprzyjemniejszego z Asów. Na skutek intrygi Lokiego został zabity i razem z wierną żoną musiał się udać do ponurego królestwa Hel. Tam, w pałacowej sali o złotej podłodze, czekał na nich stół zastawiony miodem pitnym i ozdobiony pierścieniami (oznakami władzy). Na podróż w zaświaty dostał od Odyna bransoletę Draupnir, którą potem oddał wysłannikowi ojca, Hermodowi. Po Ragnaróku Baldr powróci z Niflheimu, zostanie najwyższym z bogów i zamieszka w nowym Asgardzie, Gimlei. (Artur Szrejter „Mitologia Germańska”)

*** Horyzont Zdarzeń: w teorii względności sfera otaczająca czarną dziurę lub tunel czasoprzestrzenny, oddzielająca obserwatora zdarzenia od zdarzeń, o których nie może on nigdy otrzymać żadnych informacji. Innymi słowy jest to granica w czasoprzestrzeni, po przekroczeniu, której prędkość ucieczki dla dowolnego obiektu i fali przekracza prędkość światła. I żaden obiekt, nawet światło emitowane z wnętrza horyzontu, nie jest w stanie opuścić tego obszaru. Wszystko, co przenika przez horyzont zdarzeń od strony obserwatora, znika. (Wikipedia)

Zapraszam do mojej pracowni! :)

Magiczna Kura - szyld na FB Stragan Ezoteryczny jpg

3 myśli w temacie “Czarna Isa”

  1. Dziękuję, Twój artykuł sprawił, że zaczęłam mieć nadzieję na wyjście z depresji.

Dodaj komentarz